Magia edukacji. Kilka słów o Mary Popis w Krakowie.
Równo miesiąc temu młodzi aktorzy ze Studia Teatru Muzyki i Tańca po raz ostatni zaprezentowali spektakl Mary Popis w Krakowie autorstwa Agaty Stęplewskiej, wyreżyserowany przez Elżbietę Armatys przy udziale samej autorki oraz Piotra Armatysa. Sztuka powstała we współpracy z Fundacją Dzieci Teatru, współfinansowana była przez Fundację Trzy Trąby. Doskonale pamiętam podziw, który towarzyszył mi podczas widowiska. Z entuzjazmem (oraz lekką tęsknotą za własnymi amatorskimi scenicznymi popisami) przyglądałam się dopracowanej choreografii i barwnym kostiumom, wsłuchiwałam się w wymagający (o Mamma Mia! – bardzo wymagający!) zestaw piosenek. Dziś, z perspektywy czasu i z nabytym dystansem, gdy chcę napisać kilka słów o tym, co właściwie wydarzyło się na scenie i jakie przesłanie sztuka niosła zarówno dzieciom, jak i dorosłym, nasuwają mi się dwie myśli: magia i edukacja. A może raczej… magia edukacji.
„Janeczka i Michasia Banks nie radzą sobie w szkole” – to pierwsza informacja, którą otrzymaliśmy w opisie spektaklu. Dziewczynki faktycznie nie interesują się nauką, za to świetnie wychodzi im wymyślanie coraz to nowych żartów wymierzanych w nauczycielkę, Panią Skowronek. Nadmierna swawola doprowadza je do sytuacji krytycznej – zostają zawieszone w prawach ucznia. Co gorsza, grozi im usunięcie ze szkoły. Dostają ultimatum: „albo przez najbliższy tydzień czegokolwiek się nauczą, albo mogą już nie wracać.”
Młode uczennice mają ogromne szczęście – są wspierane przez rodziców, ekscentryczną ciotkę oraz wspaniałą guwernantkę, Mary Popis. Pod przewodnictwem wyjątkowej nauczycielki odkrywają w Krakowie tajemnice sztuki. Jakże ciekawych lekcji doświadczają w porównaniu z uczniami, którzy nudzą się pod okiem apodyktycznej Pani Skowronek.
Podczas lekcji w galerii żywych obrazów, Janeczka i Michasia dostają niezwykłe zadanie od losu (a może od samej Mary Popis?) Z renesansowego obrazu zaginęła łasiczka! Obdarzone dużym zaufaniem zarówno przez guwernantkę, jak i zrozpaczoną Damę z obrazu Leonarda da Vinci, dziewczynki z zapałem wyruszają na poszukiwania.
Jak to w bajkach bywa, wszystko kończy się szczęśliwie. Siostry Banks wykazały się ogromną determinacją i przy pomocy życzliwych ludzi, odnalazły zgubę. Dzięki Mary Popis, która wzbudziła w nich chęć do samorozwoju i odkrywania tajemnic sztuki, Janeczka i Michasia mogły wrócić do szkoły. Choć na scenie rozgrywały się bajkowe wydarzenia, przesłanie przekazane przez młodych aktorów nie pochodzi ze świata magii, nie jest również utopijną wizją społeczeństwa. Każde, nawet najbardziej niesforne dziecko, ma ogromny potencjał. Pasja, zaangażowanie i odpowiednie podejście do młodego człowieka odgrywają kluczową rolę w procesie kształtowania jego osobowości i tożsamości.
Pani Skowronek symbolizuje sztywny, pełen wad system nauczania, który w rzeczywistości nie wspiera młodych w ich dążeniu do samorozwoju. Skutkiem jej podejścia jest brak szacunku ze strony uczniów. Jakie szczęście, że na jej drodze pojawiła się Mary Popis i na nowo rozgrzała w niej dawno zamarzniętą pasję. Mary Popis, ekscentryczna guwernantka, w spektaklu staje się symbolem wiecznie żywej kultury i sztuki. Jako nauczycielka Infantki Małgorzaty Teresy z obrazu Diego Velázqueza, ma przynajmniej 300 lat. Swoją postawą przekazuje przesłanie zarówno dzieciom, jak i dorosłym – zamiast polegać na sztywnych zasadach, stosuje niekonwencjonalne metody, emanując przy tym ciekawością i zachwytem wobec świata i różnorodności kulturowej.
Projekt miał jasno określone cele: „promowanie idei edukacji przez kontakt ze sztuką” oraz „przedstawienie Krakowa jako miasta sztuki”. By zrealizować założenia, twórcy wykorzystali różnorodne zabiegi sceniczne i multimedialne tworząc unikatową, nowoczesną formę. Na deskach teatru mogliśmy zobaczyć wspomnianą wcześniej, niezwykle porywającą scenę w muzeum, gdzie siostry Banks czerpać miały naukę bezpośrednio od postaci z obrazów. Byłam oszołomiona, gdy Infantka Małgorzata Teresa porwała zebranych w muzeum do tańca, nie pomijając nawet pani Skowronek. Muszę przyznać, że umiejętność wywołania u widza złości i irytacji w niemal każdej scenie, świadczy o dużych umiejętnościach młodej aktorki wcielającej się w nauczycielkę. Słowa uznania należą się również pozostałym artystom biorącym udział w tej scenie. Roztańczone małżeństwo Wyspiańskich zaprosiło do wspólnej weselnej zabawy w rytm przeboju Jesień – Tańcuj, prezentując tym samym swoje umiejętności taneczne – na szczęście nie jednorazowo! Natomiast Dama z obrazu Leonarda da Vinci przeszyła teatr rozpaczliwym krzykiem po stracie ukochanej łasiczki.
Dużym zaskoczeniem było włączenie do scenariusza krótkiego filmu przedstawiającego mieszkańców Krakowa i turystów. Napotkani przechodnie odpowiadali na pytania dotyczące dziedzictwa kulturowego miasta, dzieląc się osobistymi perspektywami i zwracając uwagę na rzadko poruszane kwestie – przecież nieliczni podczas spaceru zastanawiają się, gdzie pochowano Matejkę, kim są Czartoryscy, czy łasiczka to gronostaj i ile wart jest obraz przedstawiający to enigmatyczne zwierzątko.
Uznanie należy się zarówno twórcom spektaklu, jak i wszystkim aktorom. Uliczni muzycy, mieszkańcy Krakowa oraz uczniowie dali wspaniały popis zdolności muzycznych i aktorskich. Hiacynta Banks, ekscentryczna i niezwykle żywiołowa ciotka, podbiła serca widzów – czego dowodem były niekończące się oklaski podczas indywidualnej prezentacji aktorów. Dodam, że jej maniera sceniczna była niepowtarzalna – jodłująco-zachrypnięta? Roztrzepana i mroczna? Świadomie bawiła się gestem i słowem, doskonale wiedząc, jak trudne momenty wykorzystywać na swoją korzyść. Siostry Banks poruszały się po scenie z gracją i energią niczym gwiazdy estrady. W duecie fantastycznie się dopełniały, a w występach solowych pokazały głębie swojego potencjału. Wreszcie najmłodsi aktorzy, grupa przedszkolaków, wzbudzili w każdym widzu „iskrę życia” swoim śpiewem – choć początkowo myślałam, że ich jedynym popisem będzie dziarski marsz w towarzystwie pluszaków z dwóch gangów: słodziaków i świeżaków.
Wszyscy zaangażowani w to inspirujące wydarzenie zasługują na gromkie brawa. Udowodnili na scenie, że odpowiednie wartości i chęci mogą zmienić świat, nawet jeśli jest to świat w skali mikro. Stawką niech będzie „iskra życia” – nawiązując do wypowiedzi z filmu pokazanego podczas spektaklu – bezcenna, niczym Dama z gronostajem.
Julia Waśkowicz