Z wizytą u upiornej rodzinki – recenzja „Rodziny Addamsów” Studia Teatru Muzyki i Tańca
Pamiętacie kultową „Rodzinę Addamsów” z lat dziewięćdziesiątych? A może którąś z wersji animowanych? Na pewno nie udało Wam się ominąć robiącej furorę w 2022 roku „Wednesday”. Ten tekst kultury stworzył wokół siebie uniwersum powszechnie znane, lubiane i naśladowane… na co drugim balu przebierańców. Tym razem straszną rodzinkę zaprosiliśmy do Krakowa!
Przedstawienie wystawiane wielokrotnie przez Studio Teatru Muzyki i Tańca, to przeniesione na deski polskiego teatru, dzieło Marshalla Brickmana i Ricka Elice’a, wyreżyserowane przez Piotra Armatysa. Jest ono owocem pracy grupy młodzieżowej – wychowanków Studia Elżbiety i Piotra Armatysów. Występuje tu ciekawy wątek fabularny, w którym nastoletnia córka Wednesday poznaje chłopaka i zakochuje się w nim. Nietypowa rodzina dziewczyny nie aprobuje jednak tej relacji, chłopak jest bowiem zbyt zwyczajny. Rodzice chłopaka również nie są zachwyceni wyborami syna. Wednesday i Lucas jednak nie zrażają się i za wszelką cenę próbują pogodzić rodziny i sprawić by miłość, przyjaźń i spokój wygrały.
Sztuka, choć gatunkowo przede wszystkim przedstawia się jako musical, godnie reprezentuje również wątki komediowe i obyczajowe. Na pewno można się spodziewać dużo śmiechu oraz satysfakcji z doskonałej gry aktorskiej. Młodzi aktorzy, mimo iż są (jeszcze) amatorami, nie dają po sobie tego poznać. A z resztą, być może to właśnie jest ich atut. Wprowadzają do spektaklu świeżość, której brak nawet czasem na deskach profesjonalnych teatrów.
Oprawa muzyczna, zarówno śpiew, warstwa instrumentalna, jak i choreografia, fantastycznie tworzą klimat pasujący do ekscentrycznej rodziny Addamsów. Dopełniają go zaś obracające się w kolorystyce bieli i czerni kostiumy oraz charakteryzacja. Niewątpliwie niespodziewanym i robiącym wrażenie rekwizytem na scenie były szczudła. Jeżeli chodzi o scenografię, jest ona minimalistyczna. Jednak wraz z efektami dymnymi i grą świateł, jest ona wystarczającym tłem dla muzycznego widowiska.
Podsumowując, trudno wyłonić najmocniejsze czy najsłabsze ogniwo, jeśli chodzi o spektakl „Rodzina Addamsów” w wykonaniu grupy młodzieżowej. Wszystkie aspekty artystyczne były na miejscu, a aktorzy na scenie dorównywali, a nawet przebijali swą energią i śpiewem niejednego profesjonalistę! Chciałoby się jedynie rzec, że warto by było zobaczyć któregoś dnia wychowanków Studia Teatru Muzyki i Tańca na deskach większego i dającego pełniejsze pole do popisu teatru, niż scena Muzeum Manggha. Śledźcie koniecznie poczynania powyższego studia – na pewno jeszcze nieraz pokażą na co ich stać!
Źródło
Anna Bobek
Kulturatka.pl